Matka też człowiek i doczekała wreszcie urlopu (Juhuuu!)! Na tę okazję skroiła sobie torbę podróżną... ekhm, 4 miesiące temu i nawet jej nie tknęła. No cóż - szewc bez butów chodzi, a poza tym zawsze można się w ikeowską spakować ;). Miała nadzieję, że może chociaż w tej zacnej torbie z urlopu powróci, ale fakt, że ów kończy się za 2 dni, nie nastraja niestety zbyt optymistycznie. Jest za to szansa, że Matka ją skończy przed następnymi wczasami. Za rok :].
Wielkie nadzieje wobec wypoczynku roiły się w głowie Matki. Zabrała nań książkę, żeby sumienie swoje rozgrzeszyć z nietknięcia żadnej przez rok cały oraz strój do opalania, w którym to nacierała się promieniami słonecznymi zaledwie 3 lata temu. Na szczęście nie wpadła na pomysł, żeby nadrobić ten czas przy 37 stopniowym żarze lejącym się z nieba i nadal naciesza się swoją alabastrową skórą ;].
Oj, wypoczęła Matka za wszystkie czasy! Odgrzebała się prawie z zaległości szyciowych (a jednak najlepszym urlopowym gadżetem okazała się "kompaktowa" maszyna do szycia). Jeszcze tylko wyprodukuje stado słoni i będzie mogła leżeć nogami do góry ;) - do soboty, żeby jej czasem za dobrze nie było :].
Drugie podejście do spódnico-spodni (kombinezon) ;P. Nie wiem, czy dobrze widać, ale nogawki są cięte po skosie - wewnętrzna strona jest dłuższa.
kombinezon, top, pasek: lumpeks
biżuteria: indyjski, H&M
A to jeden z projektów szyciowych, nad którym Matka wytrzeszczała oczy na urlopie ;)