Pogoda taka, że grzech nie pościć, jakby to szafiarskim slangiem rzec ;). Nie posiadam się z radości na to wiosny nastanie i nacieszam się jej drobnymi okruchami - myciem okien, praniem rozwieszonym na balkonie, schowanymi do kufra zimowymi ciuchami. Jeszcze troszkę i znów nauczę się spać bez skarpet i dodatkowego koca. Wraz z dniami rozciągającymi się w nieskończoność żegnam jesienno-zimową psychozę maniakalno-depresyjną. Kurczę, to naprawdę wiosna! Na moją bladą twarz powrócą znów piegi i zmarszczki od słońcach. Jak tu się z tego nie cieszyć ;)?
Powyciągałam z szafy swoje ukochane fiolety. W roli głównej dziś nietuzinkowy płaszcz od KAILU. Wyjątkowo udany zestaw stworzył w parze z naszyjnikiem od Mariscapes i szydełkowymi kolczykami podarowanymi przez Kasię (Antica Szafe). Ładnie mi się to wszystko skompletowało, rzeknę nieskromnie i chyba nie przedawkowałam fioletu, łącząc go z odrobiną chabrowych odcieni.
Płaszcz od Kailu.pl
naszyjnik od Mariscapes
kolczyki: podarowane przez Kasię z Antica szafe
Maxi dress: Oh! Calcutta! (już nieistniejąca)
t-shirt, pasek: lumpeks
sweterek: Bershka
chabrowe trampki: upolowane na allegro za 20 zł :D